Uroki dzielnicowe...
12 listopada 2004, 12:15
Chyba będe częściej prowadziła z Wami taki notkowy dialog, komentarze są arcyciekawe :)
Wszelkie imprezy całonocne burzą cały cykl następnego dnia. Wszystko za lekką mgiełką, wszystko w zwolnionym tempie.. Ale fajnie! Wniosek - mam dość, chce odpocząć. Zostawcie mnie, nigdzie nie ide!
Nie ma Johna... Pojechał sobie.. beze mnie... Chyba chciał sobie ode mnie odpocząć... No cóż kilka dni rozłąki może nas ostudzi i nie będziemy nastawieni do siebie tak bojowo.... Miłość ma różne oblicza :)
I w sumie nie byłoby tak najgorzej, gdyby mi się tego nie chciało... Grrr... Wracaj już do cholery!
A teraz nowości lingwistyczne.
Słowo "penis" się nie odmienia. Przykłady: Jest jeden penis. Są dwa penis. On lubi dotykać swój penis. itd.
Tylko pradziwy Penis, na antybiotyku (czyt. psychotropie), który w dodatku ma ambicje zostać przyszłym prezydentem Polski mógł coś takiego wymyśleć...
Ja bym się bała na Waszym miejscu... ;)
Dodaj komentarz