29 marca 2004, 16:34
No i nastały ciężkie dni... Dramat... Ojciec w domu, mama na urlope... Porvavore zabierzcie mnie z tej dżungli... Obieram sobie dziś ziemniaczki na obiadek... jak na grzeczną córke przystało... kochany ojczulek zachodzi mnie od tyłu (bez skojarzeń) i wsadza mi do ust jakąś szmatę....Groże mu obierakiem a on się głupek cieszy, ma zajawke, że mnie zakneblował.... Następnie jestem legalnie sobie u siebie w pokoiku... Tatuś robi wejści smoka, wywraca, przygniata mnie kolanem i znów szczerzy swoją miche..... Ciągnie za me biedne nóżki.... wydzierm się w niebogłosy i nawet nie krępuje go to, że stoi koło nas gościu od interntu.... Znalazł się rambo od siedmiu boleści..... Maj gad... Ten to umie okazywać miłość..... A potem pretesje do mnie.. czemu ja jestem taka a nie inna.... Teraz to chyba jasne... To po ojcu.... Yeah! Byle do środy.... nich skończy się ten "koszmar" : )