Archiwum 15 kwietnia 2005


Tylko Ty, nikt inny...
15 kwietnia 2005, 18:04

 I najgorsze za mną. Mieszkam już w nowym mieszkanku i czuje się troche nieswojo. Niby taki sam układ pokoi, te same ściany, te same meble, ale to nie to... Czas to zmieni, musi...

 Wiem, że zostawiając Go - zraniłam, wiem że trudno mi teraz ufać, bo niby na jakiej podstawie? Kocham i co z tego? Wtedy też tak mówiłam... Nie, to nie są puste słowa, ja nigdy kochać nie przestałam. Przerwa była potrzebna, zatęskniłam, przemyślałam pare spraw, wreszcie uświadomiłam sobie co tak naprawde czuje i co jest dla mnie ważne. I mimo, że byłam w tym czasie z kimś innym, nie było dnia żebym nie myślała o Nim... Wypierałam jednak te myśli, bo bałam się sama przed sobą przyznać, że mi Go brakuje, że wybrałam złą drogę. Nie było wcale kolorowo... Sama siebie próbowałam oszukać.
 Nie sądziłam, że On kiedykolwiek jeszcze odezwie się do mnie tak jak kiedyś, powie do mnie Skarbie, Kochanie... Nie poczuje Jego ust, Jego Ciała.. Jego całego blisko mnie. Kiedyś kochał, a jeśli kocha się prawdziwie to to uczucie nie wygasa... Wiem, że źle zrobiłam, źle się stało, wiem że musze udowodnić, że kolejny raz nie popełnie tych samych błędów, że będe walczyć, a nie poddawać się.
 Minął ponad miesiąc od powrotu do niego, znów jestem szczęśliwa...
I mam nadzieje, że zrozumie i wybaczy, tak do końca... A może to już?

...bo przecież wiesz, że kocham...