Archiwum 05 kwietnia 2004


Wreszcie lightowy poniedziałek...
05 kwietnia 2004, 15:46

Notka zdeka przydżumiona... ostrzegam...

 7:15 zbiórka na Jaracza.... Laska jest, Daniel jest, Asia jest, Rzepcia jest i ja obecna! No ale super... Lacha nie ma... a to on jest jubilatem.. No to kij.. dzwonimy... I Lachu minuta pięć i już do nas dołącza...... Wszystko pięknie ładnie... tylko szkoda, że gospodarza - Krecika jeszcze nie ma........ Lekkie wqrwienie.....  Idziemy na żywioł... jedziemy do niego do domu... Jeszcze jeden telefon i cud! Kamil odbiera... Uff jest w domu - impra jest! Hurrra! W jednym momencie wszystkim się michy ucieszyły....  Zakupiliśmy prowiant.......  jest luzzz..... Wbiliśmy się do mieszkanka, wypiliśmy, boy'e spalalili to co mieli... Baku baku... przy okazji wydmuchiwali opary na biedną myszkę, troszke się bidula  zjarała... Ochrzciliśmy ją jeszcze dodatkowo imieniem -Biba!  : ) Póżniej udałam się na pogaduszki z Danielem do drugiego pokoju.. "ważna rozmowa" : ) No a potem zonk... Musieliśmy się ulotnić z domku żeby zachować pozory przed siostrą Kamila... No przecież grzeczne dzieci były w szkółce.... ; ) Siedzieliśmy koło torów z piwami jak takie menele i hawuzle... Nasze klimaty... Yeah! Potem nawrót do husu Krecika i dalszy ciąg imprezy.... Następnie bajerrraa... Jazdaaaa! (kto nie wie o co chodzi to się nie dowie)  Oj wymęczona jestem troszkę.... Ehh.... Jeszcze oczywiście ledwo weszłam do swojego domu a tatuś już mi dryguje co mam robić! Posprzątaj, poodkurzaj, pozmywaj... kurwica człowieka może wziąść... Przecież ja wypoczęta jestem.... Taaa Himen! Ide się gibnąć na łóżeczko....  Facken Yeabaken... już mnie suszy.... oj niedobrze ze mną... niedobrze...